czwartek, 14 maja 2015

Violet Kantele Universum 6

To już ostatni odcinek serii. Gdyby były następne, to wyglądałyby podobnie jak dotychczas. Inne plany, nawet chyba ważniejsze, również czekają na realizację. Częściowo jednak powiązane są z tym projektem, więc można je zauważyć też gdzie indziej. Nie robię wszystkiego sam, wielu rzeczy nie dałoby się osiągnąć bez pomocy bliższych i dalszych osób. W VKU najbardziej pomagał mi tata i ciocia, ale inni trochę też, no i pluszak.

Pluszaka widać na kilku zdjęciach. Wygląda jakby potrafił grać na kilku instrumentach i się tym trochę interesował. Ja częściej grywam na gitarze niż keyboardzie, ale i tak zbyt mało, żeby móc poradzić sobie ze stworzeniem pełnych kompozycji :-( Być może jeszcze kiedyś mi się coś takiego uda, ale brak pomysłów i psujący się sprzęt może mi to uniemożliwić :-/ Staram się z tym pogodzić.

Czasami naprawa kilku elementów pomaga. Aktualnie próbuję dopasować kilka elementów systemu tak, aby ze sobą działały. Na przykład, żeby znów uruchomić urządzenia głośnikowe, które zrobiłem kiedyś z tatą, potrzebuję naprawić wtyczkę do nich. Keyboardu nie uruchomię bez laptopa z kilkoma programami komputerowymi i kabli. Trochę lepiej jest z gitarą, na której mogę grać bez podłączania, ale i tak kabel powinienem znaleźć.

By stworzyć jakieś kompozycje zwykle potrzeba też minimum od jednego do kilku instrumentów. Ja mam dwa, ale próbuję też rozpisywać nuty na 4-5 instrumentów tak, aby każdy mógł się czymś w danej chwili wyróżnić. Na zdjęciu obok widać fragment zapisu jednego z lepszych riffów, jakie udało mi się wymyślić. Mniej więcej pasuje do innych riffów też wymyślonych przeze mnie lub kogoś innego lubiącego podobny styl.

Ok, to chyba tyle. Wygląda na to, że pluszak też musi, heh, lub chce robić coś innego :-) Zręcznie ominął tłumaczenia na angielski, niemiecki i szwedzki, ale mi jest to potrzebne do tego projektu, więc pewnie zajmę się tym dziś lub jutro. Potem jeszcze trzeba wrzucić treść i zdjęcia na serwer w odpowiedni sposób i uznam projekt za ukończony :-) A zatem, cześć :-)

sobota, 21 lutego 2015

Violet Kantele Universum 5

          Prawdopodobnie będzie 6 odcinków. Więcej raczej mi się nie uda napisać. Cały czas są ważniejsze rzeczy do roboty, więc nie powinienem się tym zbyt długo zajmować. Spróbuję opisać kilka rzeczy, które zrobiłem ostatnio i mniej więcej pasują do projektu. Jedną z nich jest zdjęcie pluszaka, którego chciałem podarować dziewczynie, ale nie mam już z nią wystarczająco dobrego kontaktu, więc został u mnie. Fajnie wygląda na niebieskim tle, choć cały czas ma smutną minę :-(

        Najtrudniejszą rzeczą do wykonania był tym razem układ elektroniczny do rękawiczek, heh. Efekt jest podobny do tego przy gitarze i keyboardzie. Fajnie wygląda, w większości działa dobrze, ale niestety zawsze może się coś w nich popsuć :-/ Niektórych rzeczy już ponownie nie naprawiam, po prostu systematycznie się zużywają. Póki co da się je jednak jakoś połączyć.

Niektóre wyglądają na już mocno zużyte, ale nadal ich używam i poprawiam. Najczęściej używam gitary, więc do niej też dorobiłem kilka szczegółów - papierowe paski z opisem nazw standardowych nut trochę ułatwiają odnalezienie właściwych dźwięków, choć cała gitara coraz bardziej się starzeje i nie wygląda to zbyt dobrze :-/. Coraz trudniej połączyć ją z innymi urządzeniami elektronicznymi, więc gram sobie najczęściej jak na zwykłej gitarze klasycznej.
Coraz więcej kłopotów sprawia mi też tłumaczenie różnych opisów na inne języki, więc tym razem zamieszczam więcej zdjęć. W pierwszym odcinku było ich najmniej, więc teraz próbuję to nadrobić. Niektóre wydają się niepotrzebne, ale pojawiają się tutaj, bo są związane z innymi projektami i naprawami, które muszę zrobić, np. oświetlenie w domu, popsute buty czy planowanie następnych zadań do wykonania.
Na wszystko czasu nie wystarcza, większość z tych rzeczy jest męcząca i stresująca, ale muszę takie sytuacje jakoś przetrwać. Jeśli istnieje równowaga pomiędzy rzeczami trudnymi i łatwymi to zwykle jest to możliwe. Czasami mogę trochę odpocząć i spróbować popatrzeć na to wszystko z dystansu i wyciągnąć lepsze wnioski. Wtedy mogę być z siebie zadowolony i wyglądać podobnie jak na głównym zdjęciu strony :-) No nic, teraz tłumaczenia i za jakiś czas następny odcinek.

niedziela, 18 maja 2014

Violet Kantele Universum 4


Przez prawie dwa lata nie nastąpiły zbyt duże zmiany. Nadal nie zaopatrzyłem się w żadnego pluszaka. Od kilku dni dysponuję jednak nowym ręcznikiem w kolorze niebieskim. Taki ręcznik powieszony w pustej łazience zmniejsza czas pogłosu nawet o ponad sekundę. Ja natomiast wykorzystuję go głównie do wycierania po prysznicu.

Resztę sprzętu trzymam jednak w pokoju. Na skutek wibracji w czasoprzestrzeni nieodwracalnie zgasła jedna z gwiazd w gitarze :-( . Nie ma jednak obaw,  że stanie się czarną dziurą i pochłonie energię zasilającą inne gwiazdy. Reszta międzygalaktycznego systemu sygnalizacji świetlnej działa jednak bez zarzutu :-)

Udoskonaleniu uległ mostek. Braki w budżecie skłoniły mnie do własnoręcznego wykonania precyzyjnego
układu strojenia. W tym celu przeszukałem warsztat taty w poszukiwaniu śrubek o odpowiedniej długości i skoku oraz nakrętek. Następnie przeciąłem zespolone elementy mostka i w każdym z 6 osobnych modułów wywierciłem otwory pasujące do śrubek i nakrętek.

Tymczasem keyboard uległ udoskonaleniu poprzez podłączenie modułu konwertera MIDI/USB. Teraz mogę podłączyć go pod laptopa, gdyż wcześniej nie mogłem. Niestety mikrokontroler układu MIDI/USB nie pozwala na komunikację z systemem obsługi pokręteł PITCH i Modulation :-( Zwłaszcza to pierwsze pokrętło często mi się kiedyś przydawało.

Warto wspomnieć coś jeszcze na temat przebiegu instalacji gwiazd w keyboardzie. Układ zasilania gwiazd został podpięty bezpośrednio do zasilania wszystkich innych układów w keyboardzie, wewnątrz obudowy. Kilkuvoltowy sumaryczny spadek napięcia w układzie gwiazd obciąża pozostałe elementy systemu i powoduje m.in. widoczne osłabienie podświetlenia wyświetlacza, ale zasilacz radzi sobie z obsługą systemu.

Prace nad kompozycjami tworzonymi przy użyciu gwiezdnego systemu opisywanego w VKU trwają w ślimaczym tempie dwóch riffów na trzy miesiące, z czego jeden riff jest jednak odrzucany. Tytuł roboczy całości kompozycji  to „Moc Futrzaka”… Czas pokaże ile jeszcze to potrwa.

niedziela, 8 lipca 2012

Violet Kantele Universum 3

Minęło sporo czasu od ostatnich usprawnień, ale postanowiłem kontynuować temat. W poprzednim odcinku nie zmieściłem opisu elektronicznego połączenia gryfu z korpusem. W tym celu wyżłobiłem wąski kanał na kilka przewodów w korpusie, prowadzących do styków zrobionych ze sprężyn wymontowanych z mechanizmu spustowego armat będących w zestawie statku żołnierskiego oraz wyspy pirackiej z klocków lego. W ten sposób zneutralizowałem potencjalne zagrożenie wojną, zdobyłem potrzebne elementy z demobilu i wykorzystałem je do celów pokojowych.

Wracając do głównego wątku - w zakończeniu gryfu również zamontowałem sprężyny, dzięki czemu po złożeniu gryfu z korpusem styki są odpowiednio połączone i obwód elektryczny jest zamknięty. Po kilku miesiącach prób okazało się, że baterie trzymają ok. 100 godzin, co wystarcza mi na co najmniej 3 miesiące grania. Poza tym
domalowałem jednak niedawno oznaczenia progów białym lakierem do paznokci i w ten sposób oznaczenia dobrze sprawdzają się zarówno w trybie dziennym jak i nocnym - w dzień oszczędzam baterie. Przejrzałem też kilka nowych konstrukcji lamp diodowych na baterie słoneczne i nadal nie wykluczam opcji montażu takich ogniw w korpusie, zawsze coś nowego.

Znalazłem też pałeczki perkusyjne, które kupiłem jakieś 15 lat temu i nawet nie są zniszczone. Tylko lakier trochę się wytarł od potu, ale stjuningowałem je owijając fioletową włóczką i pasują teraz do gitary. Przydałyby się filcowe nakładki w celu złagodzenia brzmienia. Co prawda miałoby to większy sens gdybym dysponował zestawem perkusyjnym, ale nie spieszy mi się z tym, póki co to tylko dodatek do reszty.Warto byłoby uruchomić keyboard, a właściwie klawiaturę MIDI. Trochę się czasy pozmieniały i stare połączenie z kartą dźwiękową z wejściem MIDI/joystick już nie działa - brak aktualnych driverów, a Yamaha do takich staroci już pewnie sterowników nie napisze. Czas więc przerzucić się na USB. Znalazłem już miejsce wewnątrz obudowy, gdzie możnaby taki układ zmieścić, muszę tylko gdzieś dostać odpowiedni konwerter.

Tymczasem w keyboardzie również warto zaimplementować tryb dzienny i nocny. Ponieważ klawiszowiec ze mnie prawie żaden - pomalowałem sobie fragmenty klawiszy C na fioletowo, dla lepszej orientacji położenia palców. Dla
trybu nocnego zainstalowałem 9 niebieskich diod w różnych miejscach obudowy tak, żeby mieć oświetlone zarówno klawisze jak i przełączniki, przyciski oraz wyświetlacz. Dokładniejszy opis połączeń umieszczę w następnym odcinku, bo jest nieco bardziej skomplikowany i wymaga zdjęć.

Nie wiem ile jeszcze lat w takim tempie zajmie mi stworzenie sobie małego studia do home-recordingu, ale przynajmniej mam na nie pomysł. Potrzebna będzie też adaptacja akustyczna wnętrza, którą mogą zapewnić odpowiednio dobrane i porozstawiane pluszaki. Aktualnie nie dysponuję żadnym pluszakiem, ale nie przeszkadza to w rozważaniach teoretycznych, szerzej o nich zapewne w kolejnych odcinkach. Póki co mogę napisać, że kolor pluszaka nie ma znaczenia, więc może być niebieski.

piątek, 4 listopada 2011

Violet Kantele Universum 2

W poprzednim odcinku Violet Kantele Universum opisywałem prawdopodobne losy mojego wszechświata. Z uwagi na ograniczony budżet nie zdecydowałem się jeszcze na wymianę mostka ani przetworników. Warto byłoby to jednak kiedyś zrobić, ale na pewno nie będą to żadne markowe konstrukcje. W kwestii mostka najlepszym wyborem nadal pozostaje coś w stylu floyd-rose'a, bo szkoda by mi było ograniczać się do jednostronnego tremolo, skoro konstrukcja gitary umożliwia zastosowanie dwustronnego. Natomiast co do przetworników to poszukam jakichś tańszych i ciekawszych rozwiązań, może już wynaleziono coś ekranowanego magnetycznie, można by też zastosować aktywnego humbuckera.

Póki co udało się skończyć najtrudniejsze konstrukcyjnie prace, czyli instalację gwiazd, źródeł energii, regulatorów i włącznika. Podczas rzeźbienia torów pod przewody nie ustrzegłem się kilku zadrapań gryfu i raz przewierciłem go niestety na wylot. Zadrapania są mało widoczne, ale może kiedyś przyjdzie mi do głowy narysowanie czegoś na gryfie, natomiast otwór zrobił się akurat na 12-tym progu, co też może być zaletą, bo łatwiej się zorientować w kwestii położenia dłoni na gryfie np. nie patrząc na chwilę na niego podczas gry. Jeśli się to sprawdzi, to możliwe, że oznaczę nawet w ten sposób też inne progi.

Zainstalowałem 12 niebieskich gwiazd na gryfie i 6 pomarańczowych na korpusie. Jasność ich świecenia mogę regulować za pomocą potencjometrów (500 Ohm i 1 kOhm). Połączenia styków z diodami nie wyszły jednakowo dla każdej z nich, co daje ciekawy efekt świecenia z różnym natężeniem. Pomarańczowe diody świecą w zależności od ustawienia przełącznika 5-cio pozycyjnego i pokazują, które przetworniki są aktualnie włączone. Problemem było odizolowanie obwodów przetworników (napięcie zmienne) od obwodów diod (napięcie stałe). Trzeba było to zrobić, aby nie przenosić na sygnał z gitary napięcia stałego (słyszalne brumienie w głośnikach zapewnione). Separacja transformatorowa odpadła - za dużo kombinowania i za mało miejsca, układ fotodiod musiałby być zrobiony bardzo precyzyjnie, więc najlepiej się sprawdziła separacja mechaniczna. Potrzebny był odpowiednio wygięty drucik, główka od szpilki i rozmontowane gniazdo ethernetowe.
Diody niebieskie i pomarańczowe są zasilane z osobnych obwodów. Włącznik (tak wiem, że jest różowy, ale tylko różowe były potrójne i miały odpowiedni kształt) umożliwia załączenie dwóch obwodów osobno i daje możliwość zastosowania kolejnych rozwiązań. Aktualnie całość zasilana jest z dwóch baterii 1,5V umieszczonych w kasetce, którą wymontowałem ze starego zabawkowego zegara z budzikiem w kształcie kaczki. Kasetka w połączeniu z gniazdkiem na końcówki przewodów zmieściła się co do milimetra w przestrzeni pomiędzy sprężynami napinającymi mostek.

Tymczasem w astronomii istnieje zjawisko przesunięcia ku fioletowi (przesunięcia ku niebieskiemu), polegające na tym, że linie widmowe promieniowania elektromagnetycznego docierające z niektórych gwiazd lub galaktyk są przesunięte w stronę mniejszych długości fali (większych częstotliwości), co w zakresie światła widzialnego powoduje właśnie przesunięcie ku fioletowi. Spowodowane jest efektem Dopplera, związanym z przybliżaniem się obserwowanego obiektu do obserwatora. Takie widma obserwuje się dla niektórych gwiazd stosunkowo bliskich Ziemi, znajdujących się w naszej Galaktyce. Zjawiskiem analogicznym do przesunięcia ku fioletowi jest przesunięcie ku czerwieni, które wiąże się m.in. ze względnym oddalaniem źródła i obserwatora.

U mnie gwiazdy te zależą od siebie, bo korzystają z tego samego źródła energii, zatem na jasność ich świecenia wpływa regulacja rezystancji oraz położenie przełącznika 5-cio pozycyjnego (w dwóch położeniach świecą cztery diody, w trzech dwie). Okazało się niebieskie świecą najjaśniej gdy załączony jest tylko humbucker.

Możliwa jest rozbudowa o układ zasilania diod z zewnątrz z zasilacza transformatorowego lub impulsowego. Pomyślę też nad instalacją panelu słonecznego zamiast klapy z tyłu korpusu, ale jeszcze trudno o dobry i tani sprzęt tego typu, który dałoby się dobrze dopasować do wydajności akumulatorków (w kwestii szybkości ładowania i małej zajmowanej przestrzeni) i potrzeb energetycznych diod. Póki co wszechświat się sprawuje dość dobrze, najlepiej w połączeniu ze zwykłym zegarem kuchennym, służącym jako metronom.

Violet Kantele Universum

Pierwotna wersja teorii strun, zwana teorią strun bozonowych, powstała w 1970 roku. Współczesna teoria strun - teoria superstrun z 1984 roku uwzględnia supersymetrię (1971 rok). Jedna z wersji teorii superstrun to szczególny przypadek dwuwymiarowej p-brany z ogólniejszej M-teorii (1995 roku), czyli 2-brana. Teoria strun przewiduje, że przestrzeń, w której żyjemy, ma co najmniej 10 wymiarów, przy czym trzy wymiary przestrzenne oraz czas są wymiarami otwartymi, natomiast pozostałe wymiary są zakrzywione do rozmiarów subatomowych. W moim instrumencie struny te są zaczepione z jednej strony na mostku, a z drugiej na siodełku. Ich naprężenie można regulować za pomocą mechanizmów ślimakowych. Mostek z kolei jest zaczepiony na dwóch kołkach, które stanowią punkty podparcia, a udźwig strun równoważony jest przez dwie sprężyny przymocowane do kawałka aluminium przykręconego do spodniej strony deski gitarowej. Można tymi wkrętami regulować położenie mostka w płaszczyźnie równoległej do deski i również wpływać na siłę naprężenia strun. Do kawałka aluminium przylutowany jest przewód uziomowy mechanizmu elektromechanicznego, dzięki czemu dotykanie strun podczas gry w środowisku o dużym natężeniu pola elektromagnetycznego pozwala zredukować brumienie. Mechanizm elektromechaniczny to układ trzech przetworników elektromagnetycznych, z czego dwa to tzw. single i jeden humbucker, a więc dwie cewki nawinięte przeciwsobnie względem uziemienia, co samo w sobie eliminuje brumienie do pewnego stopnia. Przełączanie pomiędzy przetwornikami umożliwia przełącznik pięciopozycyjny, natomiast dwa potencjometry, których pokrętła również znajdują się na zewnątrz deski, pozwalają regulować głośność i pasmo przenoszenia sygnału wychodzącego na wyprowadzenia wtyczki typu jack, umocowanej na krawędzi deski pomalowanej na kolor fińskiego nieba ;-).

W Finlandii kantele jest uznawane za symbol narodowy. Mityczne powstanie instrumentu opisuje epopeja ludowa Kalevala. Według niej wynalazcą kantele był heros Väinämöinen. Do budowy korpusu użył kości renifera, na szczękach szczupaka umocował struny, które z kolei pochodziły z ogona konia należącego do demona Hiisi.

U mnie korpus zrobiony jest z dość twardego drewna i stanowi osobną część względem gryfu, dzięki czemu można gitarę rozłożyć i wsadzić np. do plecaka, po uprzednim zdjęciu strun oczywiście. Często gitary robi się z jednego kawałka drewna dla lepszego przenoszenia dźwięku ze strun które wibrują wtedy nieco bardziej stabilnie i dłużej z uwagi na nieco większy rezonans (ale tylko nieznacznie). Sam gryf jest ucięty na końcu i główka gitary rzeźbiona była osobno a potem doklejana. Dzięki temu przecięto linię słoi drewna, co zmniejsza, i tak małe, ryzyko pęknięcia gryfu, którego naprężenie i zarazem odległość strun od gryfu można regulować za pomocą wbudowanego pręta. Gryf jest dość cienki i progi również, czyli bardziej w stylu Vai'a niż Malmsteena, ale gram grubymi kostkami, ok. 2mm.

Mam ją już jakieś 7-8 lat i od tego czasu trochę się podniszczyła, deska się nieco porysowała, a gniazdo jack poluzowało. Wyżłobiłem sobie podstrunicę nożem i pilnikami, niestarannie ale tak właśnie chciałem (jest zrobiona z twardego hebanu), żeby nie zahaczać palcami o gryf w trakcie gry i mieć większe możliwości tremolo. Zdarłem część lakieru z główki i oszlifowałem brzegi, teraz wygląda fajniej. Już dawno powinienem wymienić mostek, bo w tym nie mogę nawet regulować długości czynnej struny osobno, co utrudnia dostrojenie instrumentu na oktawach, przydałby się 'floyd rose'. Przystawki też wypadałoby wymienić z 'no name'ów' np. na Duncany. Poza tym planuję zrobić sobie oznaczenia progów diodami, tylko muszę sobie poobliczać rezystancje i obciążalności prądowe diod względem wydajności baterii. Muszę się tylko trochę przespać, bo już po szóstej rano, a jak wstanę to warto by może coś we wszechświecie zmienić na lepsze.